Kłótnie i miłości z pamiątką rodzinną w tle, powieść „Dzban ciotki Becky” Lucy Maud Montgomery

„Dzban ciotki Becky” to jedna z mniej znanych powieści L.M. Montgomery, autorki „Ani z Zielonego Wzgórza” . Czy powieść znacząco różni się od innych dzieł powieściopisarki? I czy warto ją przeczytać?

Dzban ciotki Becky” to jedna z ostatnich powieści kanadyjskiej pisarki Lucy Maud Montgomery. Na moim blogu znajdziecie dwie recenzje jej książek: pamiętnika – „Krajobraz dzieciństwa” oraz „Czary Marigold” . Książka o której dziś wam opowiem, została wydana w 1931 roku, jednak w Polsce pojawiła się dopiero 60 lat później, w roku 1992. Fani Montgomery mogą jednak nie kojarzyć tytułu tej powieści. Może być tak dlatego, ponieważ pierwsze polskie wydanie tej opowieści nosiło tytuł „W pajęczynie życia” . Niemniej jednak te dwa tytuły to jedna i ta sama historia.

Wspomniana już wyżej, Lucy Maud Montgomery to kanadyjska pisarka urodzona w 1874 roku w Clifton, na Wyspie Księcia Edwarda w Kanadzie. Światową sławę osiągnęła cyklem powieści o „Ani z Zielonego Wzgórza” . Jest autorką ponad 30 książek, w większości wydanych również w języku polskim. W 1923 roku jako pierwsza kobieta w Kanadzie została wybrana członkinią brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Sztuk Pięknych. W młodości pracowała jako nauczycielka. Miała trzech synów ( jeden z nich zmarł tuż po porodzie). Była żoną pastora – Ewana Macdonalda. Zmarła w 1942 roku w Toronto.

Dzban ciotki Becky” to historia klanu Darków i Penhallowów których łączy tajemniczy testament pozostawiony przez ciotkę Becky. Tytułowa postać jest w posiadaniu niezwykle cennego dla członków rodziny dzbana. Kilka tygodni przed śmiercią, Becky odznaczająca się cynicznym poczuciem humoru, zwołuje rodzinny bankiet by odczytać swój testament oraz ujawnić kto po jej śmierci wejdzie w posiadanie cennej pamiątki rodzinnej. Można się jednak domyśleć, że przebiegła członkini klanu nie ujawnia nazwiska tej osoby. Przekazuje jednak list w którym zawarła nazwisko przyszłego właściciela. Cenny artefakt ma zostać przekazany dopiero jakiś czas po jej śmierci. Seniorka rodu oświadcza też, jakie cechy powinien mieć osobnik który wejdzie w posiadanie jej własności. Wywołuje to lawinę podejrzeń oraz usilnych starań by spełnić wymagania Becky. W tle akcji toczy się zażarta bitwa pomiędzy członkami rodziny o cenną pamiątkę, natomiast my poznajemy bliżej bohaterów powieści. Nie ma ona pary głównych bohaterów, a akcja toczy się wokół wielu osób. Obserwujemy miłość Donny i Piotra którzy dawniej serdecznie się nienawidzili. Poznajemy przebiegłą Nan, rodzinną skandalistkę oraz jej kuzynkę Gaję zakochaną po uszy w Noelu którego nie znoszą członkowie klanu. W Gai natomiast zakochany jest Roger, miejscowy lekarz. Kolejnymi postaciami w książce są: Joscelyn i Hugon którzy rozstali się w tę samą noc w którą wzięli ślub i od 10 lat cała rodzina zachodzi w głowę co mogło być tego powodem. Obserwujemy kłótnie pomiędzy Dużym i Małym Samem. Ciekawy jest również wątek Małgorzaty, starej panny marzącej o kupnie wymarzonego domku oraz Briana, małego chłopca którego po śmierci matki przygarnia ciotka i wuj traktujący go jak parobka i służącego. Z biegiem czasu dowiadujemy się, że na pierwszy rzut oka, bezsensowny i może trochę złośliwy testament ciotki Becky zmienia całkowicie życia członków klanu.

Powieść będąca przedmiotem tej recenzji nie jest typową powieścią dla dzieci. Dużo w niej romantycznych historii i problemów dorosłych ludzi. Dużo bliżej jej do „Błękitnego zamku” tej autorki niż na przykład do cyklu o Emilce. Akcja „Dzbana ciotki Becky” toczy się mniej więcej w końcówce lat dwudziestych XX wieku. Na drogach coraz częstszym środkiem transportu są samochody a kobiety stają się coraz bardziej wyzwolone. Pierwszy raz w powieściach Montgomery zauważyłem, że któraś z postaci miała na przykład sukienkę całkowicie odsłaniającą plecy. W fabule powieści znajdziemy wątki które również nie odpowiadają typowej historii dla najmłodszych. Mamy tutaj historię rodem z telenoweli: jedna z bohaterek odbija narzeczonego swojej kuzynce. Postęp, w porównaniu do wcześniejszych dzieł literatki widać również w słownictwie. O ile w „Czarach Marigold” dało się zauważyć subtelne różnice, tutaj są one o wiele bardziej wyraziste. Nie wiem o ile była to intencja autorki a o ile tłumacza, ale w dwóch miejscach ( przynajmniej w wydaniu które ja posiadam) można natknąć się na słowo uważane w języku polskim za wulgaryzm. Mimo to książka nie utraciła swoistego uroku jaki charakteryzuje prozę Montgomery.

Dla mnie nie będzie to może książka bardzo istotna do której będę wracał z sentymentem, niemniej jednak bardzo mi się podobała. Wspomniałem już o charakterystycznym klimacie jaki wprowadza Montgomery w swoich powieściach. Tutaj tego nie zabrakło. Nie było zbędnych udziwnień, wprowadzania na siłę jakichś niesamowitych środków, na przykład fantastyki czy tym podobnych. Fabuła przedstawia zwykłych ludzi których moglibyśmy spotkać 80 lat temu na ulicy czy w sklepie. Bohaterowie prowadzą zwykłe życie jakie wiedli inni ludzie w latach poprzedzających II Wojnę Światową. Mój ulubiony wątek to historia Briana i Małgorzaty. Postać małego chłopca nie występowała w powieści zbyt często, jednak ujęła mnie bardzo za serce. Był on samotnym kilkuletnim chłopcem bez rodziców, którego nie kochali jego najbliżsi. Traktowano go gorzej jak zwierzę domowe i zmuszano do ciężkiej pracy ponad jego siły. Jedyne czego pragnął zagubiony chłopiec to odrobina miłości ze strony kogoś bliskiego. Bardzo wzruszały mnie sytuacje w których Brian zauważał rodziców troszczących się o swoje dzieci, kiedy on sam wstydził się pokazywać ludziom na oczy i czuł się nic nie znaczącym, małym człowiekiem. Wątek Małgorzaty również jest bardzo ciekawy. Jest to stara panna przez swoją rodzinę zepchnięta na margines i niezauważana. Mieszka u swojego brata musząc znosić towarzystwo jego, bratowej oraz gromadki ich niezbyt dobrze wychowanych dzieci. Znana jest z tego, że pisuje wiersze z których śmieje się cała rodzina. Ona również ma swoje marzenia. Chciałaby w przyszłości zaadoptować dziecko i zamieszkać w Szumiących Wiatrach, miejscu które od dawna jest jej duchowym azylem. Czy jej się to uda?

Książka Montgomery nie jest jednak, w mojej opinii, pozbawiona minusów. Pierwszy raz czytałem powieść w której mnogość bohaterów przyprawiała o zawrót głowy. Na początku wymieniłem kilka postaci ale nie są to wszyscy bohaterowie powieści. Trudno było wszystkich zapamiętać z imienia, tym bardziej, że co chwilę w książce przenosiliśmy się z wątku na wątek i z bohatera na bohatera. Ciężko było mi łączyć wątki z postaciami, wiedzieć dokładnie kto jest kim i jakie łączą je więzi z pozostałymi postaciami w książce. Książka nie jest długa, liczy niewiele ponad 270 stron więc historie tych wszystkich postaci nie mogły być zbyt rozbudowane. Mimo tak dynamicznie zmieniającej się akcji w powieści, czasami była ona nudna. Niektóre historie budziły też we mnie skojarzenia z tanimi, przereklamowanymi romansami. Jedynymi prawdziwie wartościowymi postaciami w tej książce są, według mnie, Brian i Małgorzata. Dużo miałem też do zarzucenia językowi. Nie wiem, czy jest to wynik ewolucji językowej i kulturowej na przestrzeni lat, czy wina tłumacza. Nie czytałem innych wersji tej powieści więc odpowiedzialnego za to nie da się, jak na razie, jednoznacznie rozstrzygnąć.

Podsumowując, „Dzban ciotki Becky” to kolejna powieść Lucy Maud Montgomery która nie rozczaruje fanów jej twórczości. Odrobinę różni się od bardziej popularnych książek tej autorki. Akcja dzieje się już w XX wieku, zmieniły się obyczaje, język czy środki lokomocji w porównaniu do „Ani z Zielonego Wzgórza” . Książkę czyta się lekko, momentami jest jednak nudna. Na pewno spodoba się osobom lubiącym historie miłosne. Nie brak w niej jednak prawdziwie wartościowego przekazu i postaci z którymi możemy się utożsamiać, dzięki którym możemy się śmiać, z którymi możemy płakać, współczuć im i razem z nimi się cieszyć. W mojej opinii powieść „Dzban ciotki Becky” zasługuje na 7 z 10 punktów.

Dodaj komentarz

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij